Jeszcze w uszach brzmią słowa hymnu ŚDM, jeszcze powracają wspomnienia, kiedy oglądamy zdjęcia, filmiki. Często zaglądamy na facebooka, myśląc: może ktoś zamieści jakieś nowe zdjęcie, jakiś komentarz. Poniżej zamieszczamy wspomnienia jednej z uczestniczek i wolontariuszek ŚDM, dla przypomnienia tamtych wspaniałych i niepowtarzalnych chwil, które przeżyliśmy w naszej Parafii.
W dniach od 20 do 25 lipca w naszej parafii Włodary-Rynarcice odbyły się Światowe Dni Młodzieży. Nasze dwie niewielkie miejscowości dzięki gościnności rodzin, pomieściły aż pięćdziesięcioosobową grupę pielgrzymów z Włoch. Ten niezwykły czas poprzedzał ponad rok przygotowań, a w ostatnim tygodniu najbardziej zaangażowana grupa młodych ludzi intensywnie pracowała malując banery i przygotowując oprawę muzyczną dla młodzieży. W niedzielę poprzedzającą przyjazd naszych gości kilku wolontariuszy udało się do kościołów w Korfantowie i w Mańkowicach, by zaprosić do udziału w nadchodzących wydarzeniach, szczególnie w mszach świętych odbywających się w tych miejscowościach.
Środa (20 lipca) była Dniem Spotkania, choć ja nazwałabym ją raczej dniem oczekiwania, bo przyjazd Włochów opóźnił się o kilka godzin. Od rana rodziny dopinały wszystko na ostatni guzik i przekazywały sobie (ustalonym wcześnie systemem) informacje o prawdopodobnym przybycie gości. O godzinie 17:00 wszyscy zebraliśmy się pod salą wiejską we Włodarach. W koszulkach, z logo ŚDM, ćwiczyliśmy powitanie flagami, a ksiądz proboszcz rozgrzewał tubę. Po upływie nieco ponad godziny nadjechał w końcu wyczekiwany autokar. Naszych gości powitaliśmy piosenką i oklaskami i każdy zabrał "swoich Włochów" do domu. Bariery językowe okazały się nie takie straszne. Wieczorem, po posiłku w domach wyruszyliśmy na dwujęzyczną mszę świętą do kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny we Włodarach, w czasie której każdy uczestnik ŚDM wyszedł na środek i przedstawił się. Rodziny przyjmujące pielgrzymów otrzymały w ramach upominku- ser Parmigiano Reggiano- tradycyjny produkt z prowincji Reggio Emilia, z której przyjechała młodzież. Razem śpiewaliśmy i tańczyliśmy przy piosence: "Jesteś życiem mym". Włochom bardzo się ta piosenka spodobała. Pod koniec mszy, zespoły muzyczne połączyły siły i grały już razem, przy akompaniamencie 5 gitar, pudła rezonansowego i tamburyna. Trzeba podkreślić, że grupa włoska była bardzo muzykalna i rozśpiewana.
Nazajutrz pod salę wiejską we Włodarach przyjechały po nas dwa autobusy: jeden z Włoch, a drugi z Korfantowa. Młodzież polska zaczęła wsiadać oczywiście do gimbusa, a goście do swojego autokaru. Tę "nudę" przerwał włoski ksiądz, który krzycząc coś do swoich owieczek sprawił, że część z nich znalazła się w autokarze polskim. I w ten oto sposób zaczęliśmy się integrować. Ze śpiewem i radosnym hałasem dojechaliśmy do Mańkowic, gdzie powitał nas chór parafialny. Po mszy świętej pojechaliśmy zwiedzać Nysę. Odwiedziliśmy między innymi muzeum powiatowe i pływaliśmy statkiem po Jeziorze Nyskim. Wieczorem przybyliśmy nad staw w lesie mańkowickim, gdzie czekało nas zadanie do wykonania : zrobienie laurek dla mieszkańców Domu Starców w Korfantowie. Współpraca polsko-włoska układała się w tej kwestii znakomicie, wiele prac było dwujęzycznych. A potem było ognisko, rowerki wodne, belgijka. Spróbowanie chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym okazało się dla gości wielkim wyzwaniem. Nie są przyzwyczajeni do takich smaków. Szczerze odpowiadali, że nie jest to "paradiso".
Piątek był Dniem Miłosierdzia. Wyruszyliśmy w trasę rowerami radośnie pozdrawiając mijanych po drodze ludzi. Pierwszym przystankiem było Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej na Szwedzkiej Górce, gdzie odprawiliśmy drogę krzyżową. Następnie pojechaliśmy do Korfantowa. Odwiedziliśmy mieszkańców DPS, by wręczyć im przygotowane dzień wcześniej laurki i czekolady. Wspaniałym doświadczeniem było ujrzenie tak wielkiej radości w ich oczach.
Sporo spóźnieni przybyliśmy na mszę świętą. Włosi byli zachwyceni walorami architektonicznymi kościoła pw. Trójcy Świętej w Korfantowie. Czekało tam na nas mnóstwo ludzi. Msza była niezwykle uroczysta. Po celebracji udaliśmy się na obiad do Gimnazjum. I tu kolejny szok kulinarny: Jak można łączyć zupę z makaronem?! Włosi nie mogli tego zrozumieć. Pan Burmistrz Korfantowa Janusz Wójcik bardzo miło nas ugościł. Młodym, najbardziej spodobała się hala sportowa, gdzie dorwali się do sprzętów. Grając w piłkę nie wyglądali na zmęczonych rowerową przejażdżką. To było niezwykłe że mogliśmy pokazać naszym Włochom szkołę, do której większość z nas chodziła i swoje zdjęcia na tablo. Po powrocie do domów, goście zakwaterowani we Włodarach, spotkali się przy sali wiejskiej na rekreacji, a rynarcicka młodzież oprowadzała swoich Włochów po wiosce. To był bardzo dobry czas. W pełni zrealizowaliśmy hasło naszej diecezji: "Spotkanie jest najważniejsze". Tego popołudnia mogliśmy razem pobyć i porozmawiać. O godzinie 21:00 zgromadziliśmy się w kościele filialnym pw św. Mikołaja w Rynarcicach na Apelu Jasnogórskim. Odtworzyliśmy całą ceremonię która codziennie odbywa się w Częstochowie (łącznie z "Bogurodzicą"). Ksiądz Tadeusz opowiedział o tym jak bardzo ważne jest dla Polaków to Sanktuarium i o pieszych pielgrzymkach. (Karolina i Patryk jak zawsze wszystko tłumaczyli). Później podzieliliśmy się chlebem z solą, wyjaśniając słowiański zwyczaj, ale również traktując to jako symbol miłosierdzia.
Sobota była Dniem Wspólnoty, w którym spotkał się cały Nazaret, czyli diecezja opolska. Około 4100 osób ze wszystkich kontynentów (oprócz Antarktydy) i mnóstwo polskiej młodzieży uczestniczyło najpierw we Mszy świętej w grocie na Górze św. Anny, a później przeszło ulicami Opola na miejsce koncertu i nabożeństwa. To był prawdziwy przedsmak Krakowa. Tyle kolorów, tyle flag, tyle radości! Opole dostało mocny zastrzyk entuzjazmu wiary. To był również dzień, w którym młodzież naszej diecezji otrzymała od Biskupa Andrzeja Czai znak, o który prosiła wspominając wspaniałe owoce peregrynacji znaków Światowych Dni Młodzieży w grudniu 2014 roku. Krzyż i ikona Matki Boskiej Opolskiej, była później niesiona na czele marszu. Nasza grupa miała tego dnia małe problemy, bo włoski kierowca po mszy na Górze św. Anny oznajmił, że z powodu czasu pracy, nie może jechać do Opola. Pozostał nam jeden autobus, do którego nie mieścili się wszyscy. Musieliśmy więc szukać miejsca w autobusach innych parafii. Ze względu na to że były one z różnych stref parkowania, musieliśmy później szukać się w Opolu. Wszystko dobrze się skończyło, rozłożyliśmy nasz ogromny transparent (świeżo malowany) i ruszyliśmy w korowodzie. Na koncercie czułam się jak na Lednicy. Przede wszystkim dlatego, że grali Siewcy, ale również z tego powodu, że atmosfera była podobna. Siedzieliśmy na trawie, tańczyliśmy, a w namiocie Adoracji czekał na nas Pan Jezus. Podczas nabożeństwa najważniejszą modlitwą był śpiew: "Magnificat amina mea Dominum!
Chyba najbardziej zintegrowaliśmy się w niedzielę (Dzień Rodziny). Na porannej Mszy świętej młodzież z Castelnovo di Sotto, Poviglio i Cadelbosco di Sopra podarowała nam krzyż San Damiano, który ksiądz Proboszcz postanowił związać z duszpasterstwem młodzieży. Po obiedzie i czasie spędzonym z rodzinami spotkaliśmy się na festynie. Wystąpiły dzieci ze szkoły podstawowej we Włodarach, a następnie zaprezentowali się nasi goście. Poznaliśmy między innymi ciekawy zwyczaj z Poviglio: turniej rzucania i łapania jajek przeprowadzany corocznie w dzień św. Anny. Później były inne konkurencje sportowe: bieg w portkach, siatkówka balonem z wodą i zawody strażackie. Nie zabrakło również podziękowań i upominków. W koszulkach z logo ŚDM zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Świetnie bawiliśmy się na zabawie. Grał DJ Giari (Davide)z Włoch (bo taki ma pseudonim artystyczny)i DJ Blondi z Łambinowic.
W poniedziałek przyszedł czas na pożegnanie i posłanie, gdyż był to Dzień Posłania. Po mszy świętej reprezentantka młodzieży włoskiej , powiedziała kilka słów podziękowań do młodzieży polskiej, za to ile się razem nauczyliśmy, ile razem doświadczyliśmy. Po mszy świętej powiedziałam kilka słów od nas do młodzieży włoskiej, by podziękować za to co mogliśmy się od nich nauczyć. Chyba najważniejsze to...dystansu do zegarka. Każdy otrzymał błogosławieństwo na wyjazd do Krakowa. Żegnaliśmy się ze łzami w oczach. Ten sam autobus, który zaledwie pięć dni wcześniej wjechał na plac pod świetlicę wiejską, wywołując w nas lekki stres i ekscytacje, teraz odjeżdżał już oswojony pełen serdecznych przyjaciół. A ja zadawałam sobie pytanie: Czy jeszcze się zobaczymy?
Katarzyna Charłamów
ŚDM we Włodarach i nie tylko - link